Matko święta mi to chyba dosypują czegoś do jedzenia xD
Lily : Sądząc po tym one-shocie : tak , czegoś Ci dosypując.
Gi-hi xD One-shot dedykuję Shaili Black. W końcu ona zamówiła , więc jej się należy ;)
Lily : Chciałaś kochana komedie romantyczną to masz :P
Długość ma jaką ma. Umieściłam w nim wszystko co chciałam. A pisząc końcówkę śmiałam się jak najęta.
Lily : Ale z czego ty się śmiałaś. Ty to wymyśliłaś. Nie uważasz , że dziwnie jest się śmieć ze swoich rzeczy ?
Ale ja się śmieje ze swojego pojebanego mózgu xD
I od razu ostrzegam , że wystąpi kilka przekleństw. Więc już nie przedłużając , zapraszam do lektury !
Cana x Laxus : Pijani zakochani
Cana siedziała tradycyjnie przy barze , popijając alkohol. A dokładniej topiąc w nim smutki. Bacchus ją zostawił. A dla kogo ? Dla tej cycatej Jenny z Blue Pegasus...
-Mircia *hik* dajno jeszcze *hik* jedną *hik* beczkę. - powiedziała brunetka , mając pijacką czkawkę.
-Cana pijesz więcej niż zwykle... Czy coś się stało ? - spytała zmartwiona barmanka.
-Szkoda *hik* gadać *hik* - westchnęła. Rozłożyła karty na blacie i przepowiedziała sobie przyszłość.
-Tak *hik* , jutro tradycyjnie *hik* będzie taki sam *hik* dzień... Chlanie *hik* , impreza , może jakaś *hik* misja i koniec... *hik - jęknęła do siebie dziewczyna i wyszła z gildii.
...
Laxus patrzył się od dłuższego czasu na największą pijaczkę w gildii. Chociaż znał ją już dość długo , dopiero teraz zdał sobie sprawę , że jest naprawdę ładna. Fiołkowe oczy , lśniące , brązowe włosy , zgrabna figura... Miała wszystko czego potrzebowała kobieta. Po chwili namysłu , blondyn zdał się na odwagę i postanowił spędzić z nią trochę czasu. Świetnie się złożyło , akurat wychodziła z Fairy Tail. Im mniej gapiów tym lepiej. Wybiegł za nią.
-Cholera... Gdzie ona poszła ? - zapytał sam siebie.
-I believe , I can fly ! - usłyszał chłopak. Spojrzał do góry. Nim się zorientował , leżał przygnieciony przez dziewczynę
-Cana , idiotko ! Chcesz się zabić ?! - krzyknął. Był nieźle zdenerwowany. Dopiero co zdał sobie sprawę , że się chyba zakochał , a ona skacze z dachu.
-Nie , kurwa ! Naćpałam się maryśki razem z krwawą Mary i bawię się w spider-mana ! - sarkazm jaki wydobywał się z jej ust można było wyczuć na kilometr.
-Haha , ale śmieszne... A teraz mów co robiłaś na dachu gildii...
-Sam sobie przed chwilą odpowiedziałeś na to pytanie... - opowiedziała oschle i chwiejnym krokiem ruszyła w stronę swojego domu.
-Cana czekaj ! - wołał za nią blondyn. Dziewczyna zaczęła biec. Trochę niezdarnie , ale trzeba było przyznać , że jak na pijaną jest szybka. Dobiegła do starej kamienicy. Już miała zamknąć drzwi , lecz Laxus jej to uniemożliwił.
-O co Ci chodzi ?! Chcę pogadać , wpuść mnie ! - wrzeszczał. Brunetka nie dawała za wygraną. Zirytowany chłopak naparł mocniej na drewniane drzwi. Poskutkowało. Jednak teraz na podłodze , leżała nieprzytomna dziewczyna.
-Cana! Hej , Cana ! - próbował ocucić kobietę.
-Cholera... Chyba będę musiał zrobić usta-usta czy coś... - pochylił się nad nią z takim zamiarem , ale nie spodziewał się pewnej rzeczy...
-HIK!!! - Cana czknęła tak głośno , że przestraszyła mężczyznę i przy okazji się obudziła.
-Weź mnie już tak nie strasz !
-To nie moja wina , że próbujesz mi wyłamać drzwi z zawiasów ! - mówiąc to "poczęstowała" go siarczystym plaskaczem. - Czego ode mnie chcesz ? - spytała chłodniej niż zwykle.
-Pogadać... Czemu skakałaś z takiej wysokości... - wytłumaczył - Nie uwierzę , że się naćpałaś. W tym roku narkotyki jeszcze nie zostały wynalezione...
-Jasna cholera , a miałam taką wspaniałą wymówkę... - jęknęła. - Dobra powiem Ci... Ale jak się ze mną napijesz! - dopowiedziała.
-Cana już wystarczająco dziś wypiłaś!
-Nie to nie... Jak nie chcesz znać powodu...
Ciekawość i chęć pomocy wzięła górę.
-Niech Ci będzie... Ale tylko kilka kieliszków !
-Yay !
...
Siedzieli już nieźle wstawieni. Ona kiwając się na boki , on nie widząc nic innego poza biustem dziewczyny.
-Więc *hik* Bacchus Cię zostawił , mówisz ? - powiedział Laxus.
-Tak.. *hik* Moje życie *hik* nie ma sensu. *hik* W kółko robię *hik* to samo... - powiedziała Cana
-To ja mu *hik* nadam sens. - rzekł blondyn i musnął lekko wargi dziewczyny. Złapała go za rękę i wyprowadziła z mieszkania. Pijackim krokiem gnali przez opustoszałe uliczki Magnolii. Brunetka wypijając ostatnie krople alkoholu , rzuciła butelkę za siebie. Rozległ się trzask i obolały jęk. Towarzyszący jej mężczyzna odwrócił się , by zobaczyć w kogo trafiła.
-Kto dostał ? - spytała.
-Jakiś dres z osiedla.
-A to nie trzeba wzywać karetki. - zaśmiała się.
...
Doszli na piękne wzgórze nad rzeką. Nie było tam drzew , więc widok na gwiazdy był wspaniały. Usiedli na trawie wpatrując się w nocne niebo.
-Cana.
-Hmm ?
-Kocham Cię... - powiedział i po raz ostatni tego wieczoru , pocałował ją.
-Ja Cię też... - odpowiedziała i razem z nim , zasnęła na polanie.
...
Tymczasem Freed przechadzał się po mieście , nie mogąc spać. Zawsze tak miał , gdy była pełnia. Oczywiście dziś nie było wyjątku. Wszedł właśnie na swoje ulubione wzgórze , kiedy zobaczył dwójkę przytulających się magów z jego gildii. Po chwili zastanowienia zrzucił Canę do rzeki , a sam wtulił się w swojego mentora.
Morał tej bajki jest taki , żeby nigdy nie zasypiać na wzgórzu/polanie ze swoim facetem , bo przyjdzie gejuch Freed i zrzuci Cię do rzeki xDDD
Morał tej bajki jest taki , żeby nigdy nie zasypiać na wzgórzu/polanie ze swoim facetem , bo przyjdzie gejuch Freed i zrzuci Cię do rzeki xDDD
OdpowiedzUsuń-Kto dostał ? - spytała.
-Jakiś dres z osiedla.
-A to nie trzeba wzywać karetki. - zaśmiała się.
-I believe , I can fly ! - usłyszał chłopak. Spojrzał do góry. Nim się zorientował , leżał przygnieciony przez dziewczynę
-Nie , kurwa ! Naćpałam się maryśki razem z krwawą Mary i bawię się w spider-mana !
W tym roku narkotyki jeszcze nie zostały wynalezione...
Ja jebie XDDDDDDDDDDDDD Teraz to żeś dojebała XDD O podłogo! Nadchodzę! ZŁAP MNIE!
Shiro: Freedziach jebany geju co żeś zrobił! *łapie tasak* GDZIE JESTEŚ! ZABIJE CIĘ GEJU!
Ah skarbie jesteś boska! *wrzeszczy z ziemi* A tak przy okazji jestem na 4 odcinku Horizona! Nahahahaha! Dziękuję za one-shota! Poleże sobie tutaj, okey? Halo? Miruś?
*Shaila Black*
Brunetka wypijając ostatnie krople alkoholu , rzuciła butelkę za siebie. Rozległ się trzask i obolały jęk. Towarzyszący jej mężczyzna odwrócił się , by zobaczyć w kogo trafiła.
OdpowiedzUsuń-Kto dostał ? - spytała.
-Jakiś dres z osiedla.
-A to nie trzeba wzywać karetki. - zaśmiała się.
świetne i cud miód i maliny
Do napisania
Ma-cha♥
Hahahaha leżę i nie wstaje z podłogi. Chyba tu zostanę bo jest całkiem wygodnie.
OdpowiedzUsuńFro: Fro też tak myśli!
W tym roku jeszcze nie wynaleziono narkotyków. No nie wierzę.
Po prostu genialne.
Nie ma co gadać idę dalej <3